Pstroszyce

    Niegdyś Pstroszyce, dziś Pstroszyce I, Pstroszyce II i Widnica to 3 wsie, które przed wiekami tworzyły jeden z większych majątków w Ziemi Miechowskiej. W 1921 roku powstała samodzielna wieś Pstroszyce-Widnica, od lat 60-tych po prostu Widnica, zaś  około 1952 roku powstały Pstroszyce I i II. Od wielu pokoleń wśród miejscowej ludności funkcjonują liczne nazwy przysiółków. Są to: Rozpierzchów, Podbukowiec, Kątki, Dziadówki, Koziegłówki, Odole, Rędziny lub Doły, Madera, Kolonia i Parcela, Ostrowce i Kociniec.

    Nazwa Pstroszyce pochodzi od nazwy osobowej Pstrosz, Pstrocha i należy do grupy nazw patronimicznych, najliczniej występujących na Ziemi Miechowskiej. Istnieje również teoria prof. Franciszka Piekosińskiego wywodząca nazwę od staropolskiego pstre sto. Pisze on tak: „W dokumentach z XII i XIII wieku wspominani są niekiedy niewolni poddani (włościanie) nazywani decimi. Przy bliższem rozpatrzeniu się w odnośnych ustępach dokumentów, okazuje się, iż oni nazwę decymów biorą stąd, ponieważ po dziesięciu mieszkają w jednej wsi. Są to jeńcy wojenni na glebie osadzeni. Dziesięć takich dziesięciorodzinnych wsi czyli stu decymów zostaje pod zwierzchnią kontrolą setnika (centurio). Oprócz takich zwykłych centuryj wspominają dokumenta jeszcze parę razy inna setkę, zwaną pstre sto (varium centum). Czemby się taka setka od zwyczajnych różniła, nie można oznaczyć na zasadzie odnośnych ustępów dokumentów. To pewna, że naczelnik pstrego sta stał w godności i urzędzie bez porównania wyżej od setnika zwykłej setki. Podczas, gdy bowiem setnicy nie należeli do szlachty, lecz do plebejuszy, to w dokumencie z r. 1322 tak naczelnika pstrego sta zatytułowanego między świadkami widzimy: „comes Stephanus Rozwora honoratus dignitate pstresto”. Jest więc komesem, a urząd jego zwany dostojeństwem [...] Od tego pstrego sta pochodzi wieś Pstroszyce, położona w obwodzie, powiecie i parafii Miechowskiej”.
    Natomiast ks. Jacek Pycia nazwę Pstroszyc wywodzi z języka niemieckiego, ze zbitki dwóch słów schutze + probst. Podaje, że na terenach dzisiejszych Pstroszyc – „niedaleko Miechowa, za kaplicą Św. Krzyża” zamieszkiwali łowcy dzikiej zwierzyny, tak zwani schutze (brzmienie spolszczone szyce). Część ich zdobyczy trafiała na stół proboszcza miechowskiego (probsta)". Nazwę Pstroszyce dokładnie należałoby tłumaczyć: łowcy dzikiej zwierzyny na stół proboszcza czyli przełożonego.
    W najdawniejszych wiekach, od XI do XV Pstroszyce znajdowały się w kasztelanii żarnowiecko-lelowskiej w Ziemi Krakowskiej, do 1795 roku w powiecie ksiąskim, do roku 1809 w cyrkule słomnickim w zaborze austriackim (Nowa Galicja), w latach 1810-1975 w powiecie miechowskim, w latach 1975-1998 w województwie kieleckim, a od 1999 roku w województwie małopolskim. 

    Pstroszyce położone są nad niewielką rzeczką Cichą, zwaną też Wielką, której źródło wypływa spod Widnicy (407 m n.p.m.), najwyższego szczytu w paśmie wzgórz strzeżowskich, ciągnących się od Strzeżowa, aż po Tunel. Wieś zlokalizowana jest u podnóży wspomnianej Widnicy i góry Kościelec, na obszarze zróżnicowanym pod względem glebowym i różnorodnym co do ukształtowania, obfitującym w pagórki, doły i wąwozy. We wczesnym średniowieczu tereny wsi porastały ogromne lasy liściaste i liściasto-iglaste. Świadczą o tym między innymi nazwy Podleśna Wola czy Podbukowiec. Na przestrzeni wieków wobec wzrastającej liczby osadników lasy te w większości zostały wykarczowane. Na takich karczowiskach powstała nie tylko Podleśna Wola, także Widnica i Rozpierzchów (współcześnie część Pstroszyc I). Osadnictwo rozwijało się głównie u podnóża Widnicy.

Na przełomie XIX i XX wieku Stanisław Jan Czarnowski prowadził zakrojone na szeroką skalę poszukiwania zabytków przedhistorycznych w okolicach Miechowa. Poszukiwania prowadzone na północ od Miechowa zaowocowały licznymi znaleziskami potwierdzającymi wczesne osadnictwo na ziemi miechowskiej, sięgające neolitu. Główne siedziby z czasów przedhistorycznych rozkładały się wzdłuż lewego brzegu rzeki Cichej. Począwszy od Miechowa były to: Stawna Góra, Siedliska, Góra Kościelec, Pstroszyce. W Pstroszycach w latach 1900-1914 Czarnowski odnalazł wiele zabytków z krzemienia, obsydianu i gliny, reprezentujące kulturę starszej ceramiki wstęgowej rytej i młodszej ceramiki wstęgowej kłutej. Były to skorupy naczyń (ponad 3 tysiące), rdzenie (ok. 60 sztuk), tłuczek, skrobacze, drapacze, rylce, noże, groty, siekiero kliny. W niewielkiej ilości Czarnowski wydobył także kości i zęby zwierzęce należące do gatunków zwierząt domowych. Szczególnie bogate w świadectwa przeszłości było południowe zbocze Widnicy, Podbukowiec – dziś część Pstroszyc II - i Podgrodziszcze.
  Na początku lat 90 - tych, w trakcie przygotowywania placu pod budowę kościoła w Pstroszycach, natrafiono na kilka grobów  przedchrześcijańskich. Znalezisko zostało opisane i zabezpieczone. Brak jednak szczegółów na ten temat.
  Najstarszym dokumentem potwierdzającym istnienie Pstroszyc jest datowany na rok 1262 dokument Władysława Wstydliwego, w którym jest mowa o drodze biegnącej przez dobra pstroszyckie: „Item in via que uadit per ipsum Sarnouecz, et tercio in uia que uadit per Pstrossice". O drodze przez Pstroszyce wspomina również nieco późniejszy dokument (z 1400 r.) kasztelana krakowskiego, Jana z Tęczyna.
  Bogaty materiał źródłowy umożliwia skreślenie dość szczegółowej historii dawnych Pstroszyc. Na podstawie przywileju lokacyjnego króla Bolesława Wstydliwego z 1329 roku, przenoszącego Pstroszyce z prawa polskiego na niemieckie wiemy, że ich właścicielem na początku XIV wieku był rycerz Dominik, pieczętujący się herbem Rak czyli Warnia. Jeszcze za jego życia rozpoczęło się rozczłonkowywanie dużego majątku. Część dóbr Dominik odsprzedał Wacławowi, swojemu siostrzeńcowi, który na wykarczowanych 20 łanach założył osadę Wola, od 1392 roku zwaną Podleśną Wolą. W 1362 roku potomkowie Dominika otrzymali kolejny przywilej, tym razem od Kazimierza Wielkiego. Na rozdrobnionym majątku powstała osada Lgota, od 1386 zwana Wolą Pstrowską. Z biegiem czasu nazwa przekształciła się w Wolę Rozpierzchów, ostatecznie Rozpierzchów. Osada ta została w następnych wiekach przyłączona do Pstroszyc, jednak jej nazwa  funkcjonuje wśród mieszkańców do dzisiaj, używana jest na określenie części Pstroszyc I - przy drodze do wsi Widnica.
  Dominik miał wielu spadkobierców, którzy często wystawiali na sprzedaż należące do nich dobra. Najpierw były to transakcje między nimi, a innymi przedstawicielami własności prywatnej, od około 1387 roku rozpoczęło się regularne skupowanie majątku przez Bożogrobców miechowskich. W 1399 roku zakonnicy nabyli za cenę 50 grzywien sołectwo pstroszyckie, a już w 1412 roku Pstroszyce w całości przeszły na własność zakonników. Poniżej zestawienie wybranych transakcji handlowych.
    Na podstawie długoszowskiej Liber Beneficiorum wiadomo, że w połowie XV wieku Pstroszyce liczyły 18 łanów kmiecych, miały 3 zagrody, karczmę z polem, młyn i duży folwark, a w Rozpierzchowie, który nieco później został przyłączony do Pstroszyc było 14 łanów kmiecych i karczma z polem. Na przełomie XVI i XVII wieku znacznie zmalała liczba łanów użytkowanych przez chłopów. W obu wsiach razem (Pstroszyce i Rozpierzchów), chłopi użytkowali 7 łanów, mieszkał 1 czynszownik, były 4 zagrody bez roli i 3 komorników bez bydła oraz karczma. Jak podaje Jan Długosz przymusowa pańszczyzna w Pstroszycach wynosiła 2 dni w tygodniu. Oprócz niej na kmieciach ciążył obowiązek powaby czyli pracy w folwarku lub w klasztorze po 2 dodatkowe dni – po jednym latem i zimą. Ponadto każdy gospodarz jednołanowy musiał oddawać w naturze 30 jaj, 4 koguty, 2 sery i osep czyli miarki zboża. Zagrodnicy zaś mieli obowiązek płacenia czynszu w wysokości 12 groszy srebrnych i obowiązek pracy pieszej (bez własnego zaprzęgu i narzędzi) przez 1 dzień w tygodniu. Dla porównania – w Siedliskach było to 2 dni i obowiązek powab, od której zwolnieni byli zagrodnicy ze Pstroszyc. W XVI wieku na mocy dekretu Andrzeja Batorego z 1598 roku, Pstroszyce wraz z Zagorzycami zostały ustanowione wyłącznym uposażeniem miechowskiego proboszcza komendatoryjnego. Na cele ogólne i szczególne fundacje zakonu miechowskiego przeznaczone zostały Siedliska. 
Rejestr poborowy województwa krakowskiego 1629 r.
Mieszkańcy Pstroszyc u schyłku XVIII wieku:
1. młyn
- Józef Małpa, gospodarz
- Małgorzata Kilian, żona gospodarza
- Wawrzyniec, syn
- Agnieszka, córka
- Jadwiga, córka
- Regina, córka
- Franciszka, córka
- Franciszek Krzykawski, służący

2. półrolnicza

- Krzysztof Małpa, gospodarz
- Zofia Bogaczka, żona gospodarza
- Antoni, syn
- Józef, syn
- Małgorzata, córka
- Maryanna, córka
- Zofia, siostra gospodyni - wdowa komornica
- Maryanna, córka komornicy
- Karol, syn komornicy
- Regina, służąca

3. półrolnicza

- Michał Małpa, gospodarz
- Franciszka Nocuńka, żona gospodarza
- Kazimierz, syn gospodarza
- Katarzyna, matka gospodyni
- Bartłomi, służący
- Łucja Nocuńka, siostra gospodyni

4. półrolnicza

- Łukasz Baranek, gospodarz
- Magdalena Bogaczka, żona gospodarza
- Grzegorz, syn
- Józef, syn
- Katarzyna, córka
- Łucja, córka
- Tomasz, syn
- Regina, siostra gospodyni - komornica

5. półrolnicza o dwóch gospodarzach

- Wojciech Krzykawski, gospodarz
- Regina Kaczmarczonka, żona gospodarza
- Sebastian, syn
- Grzegorz, syn
- Franciszka, córka
- Katarzyna, córka

cd. 5. należy do półrolniczej pod nr 5

- Paweł Krzykawski, gospodarz
- Anna Kaydzianka, żona gospodarza
- Wojciech, syn
- Stanisław, syn
- Agnieszka, córka
- Katarzyna Krzykawska, służąca

6. półrolnicza
- Łukasz Żur, gospodarz
- Teresa, żona gospodarza
- Antoni, syn
- Benedykt, syn
- Magdalena, córka
- Małgorzata, córka
- Łukasz Lisiecki, komornik
- Maryanna, żona komornika
- Dorota, córka komornika

7. półrolnicza

- Stanisław Krzykawski, gospodarz
- Agnieszka Bijaczka, żona gospodarza
- Kazimierz, syn
- Antoni, syn
- Kasper, syn

8. kmieca

- Andrzey Machejek, gospodarz
- Helena Pazierzanka, żona gospodarza
- Regina Pazierzyna, matka gospodyni
- Krzysztof, syn gospodarza
- Teresa Doniczonka, żona jego
- Maryanna, córka
- Franciszek Pazera, służący

9. chałupnicza

- Walenty Biiak, gospodarz
- Franciszka Kuchanska, żona gospodarza
- Jakób, syn
- Regina, córka

10. chałupnicza lub zagrodnicza

- Błaży Wcisło, gospodarz
- Apolonia Biiaczka, żona gospodarza
- Józef, syn
- Stanisław, syn
- Józef Wcisło, komornik
- Helena Felkiianka, żona komornika
11. półrolnicza
- Marcin Xiązek, gospodarz
- Zofia Skrzypkowna, żona gospodarza
- Krzysztof Xiązek, brat gospodarza
- Barbara Wołowcowa
- Marianna Nocuńka, komornica

12. chałupnicza
- Walenty Xiązek, gospodarz
- Mateusz, syn gospodarza
- Regina Krzywdzianka, żona syna
- Apollonia, córka syna
- Antoni Lesniowski, komornik
- Barbara Kanionka, żona komornika

13. półrolnicza
- Szczepan Szymanek, gospodarz
- Katarzyna Xiązka, żona gospodarza
- Agata, córka
- Katarzyna, córka
- Agata, córka
- Franciszek Xiązek, służący
- Łukasz Nowak, komornik
- Agata Szymanka, żona komornika
- Tomasz, syn
- Stanisław, syn

14. chałupnicza
- Szymon Wrzeszcz, gospodarz
- Barbara Skrzypkowna, żona gospodarza
- Mateusz, syn
- Jan, syn
- Franciszka, córka

15. chałupnicza
- Błazy Krzykawski, gospodarz
- Zofia Doniczanka, żona gospodarza
- Regina, córka
- Paweł Janus, gospodarz drugi - komornik
- Maryanna Krzykawczanka, żona komornika

16. dwór czyli folwark
- Szymon Żur, gospodarz
- Helena Migdałczanka, żona gospodarza
- Filip, syn
- Regina, córka
- Krystyna, córka
- Kazimierz Skotak
- Jadwiga, siostra gospodyni
- Zofia Migdałczonka, służąca

17. chałupnicza
- Jan Dylban, gospodarz
- Katarzyna Lisowska, żona gospodarza
- Barbara, córka
- Regina, córka
- Małgorzata Zaichowa, wdowa komornica

18. kmieca
- Szymon Skrzypek, gospodarz
- Teresa Małpianka, żona gospodarza
- Łucya, córka- Jan, ojciec gospodarza
- Jadwiga Urbaszczanka, żona
- Woyciech Nocuń, służący
- Błazy Zaich, służący

19. chałupnicza
- Andrzej Kania, gospodarz
- Katarzyna Małpianka, żona gospodarza
- Mateusz, syn
- Błazy, brat gospodarza
- Teresa, matka gospodarza
20. półrolnicza o dwóch gospodarzach
- Floryan Kania, gospodarz
- Jadwiga Slęczkowiczowna, żona gospodarza
- Wit, syn
- Maryanna, córka
- Regina, córka
- Jakob Bogacz, komornik
- Maryanna Slęczkowiczowna, żona komornika
- Maci, syn
- Szymon Kania, drugi gospodarz
- Franciszka Lisowna, żona gospodarza
- Franciszek, syn
- Marcin Kania, brat gospodarza - służący
- Katarzyna Baranowa, komornica
- Ewa, córka komornicy
21. półrolnicza
- Mateusz Skoczyła, gospodarz
- Franciszka Brodzionka, żona gospodarza
- Wincenty, syn
- Jozef Nowak, służący
- Joanna, córka gospodarza
- Jadwiga Skoczyłowa, komornica
- Andrzey, syn komornicy

22. półrolnicza
- Andrzey Kaydy, gospodarz
- Franciszka Drozdowa, żona gospodarza
- Antoni, syn
- Augustyn, syn
- Tomasz, syn
- Agata, córka
- Woyciech Zaich, służący
- Stanisław Kania, komornik
- Jadwiga, żona komornika
- Pudencyana, córka komornika
- Magdalena Naziemcowa, wdowa

23. zagrodnicza
- Adam Bogacz, gospodarz
- Katarzyna Wilkowana, żona gospodarza
- Jacek, syn
- Jan, syn
- Jadwiga, córka

24. kmieca
- Woyciech Zaich, gospodarz
- Katarzyna Goraczka, żona gospodarza
- Jan Naziemiec, zięć gospodarza - służący
- Katarzyna, żona jego
- Mikołay Tkacz, służący
- Katarzyna Zaiska, służąca dziewka
25. półrolnicza o dwóch gospodarzach
- Maci Midro, gospodarz
- Maryanna Drozdowna, żona gospodarza
- Michał Słóta, służący
- Agata Kopciowa, służąca
- Michał Drozd, gospodarz
- Dorota Filipka, żona gospodarza
- Franciszek Kuternoga, komornik
- Maryanna Nadolszczanka, żona komornika
- Franciszka, córka komornika

26. półrolnicza

- Woyciech Naziemiec, gospodarz
- Apollonia Kaydzianka, żona gospodarza
- Szymon, syn- Stanisław, syn
- Jozef, syn

27.półrolnicza o dwóch gospodarzach
- Antoni Bogacz, gospodarz
- Agata Krzykawska, żona gospodarza
- Maryanna, córka
- Woyciech Lesniowski, służący
- Antoni Kaydy
- gospodarz drugi
- Małgorzata Bogaczka, żona gospodarza
- Maryanna, córka
- Andrzey Lesniowski, służący

28. chałupnicza
- Jakob Kaydy, gospodarz
- Regina Manteryska, żona gospodarza
- Jakob, wnuk gospodarza
- Dorota Wilkowna, służąca

29. komornicza
- Stanisław Ciesla, gospodarz
- Jadwiga Brodzioszka, żona gospodarza
- Kasper, syn
- Agata, córka
- Salomea, córka
30. zagrodnicza
- Walenty Krzywda, gospodarz
- Jadwiga Bambulanka, żona gospodarza
- Franciszek Bambuła, ojciec gospodyni
- Katarzyna Stachowa, żona jego
- Magdalena Tkaczka, służąca dziewka

31.chałupnicza
- Stanisław Kaydy, gospodarz
- Agata Zaiska, żona gospodarza
- Marcin, ojciec gospodarza
- Maryanna Cichonka, żona jego
- Maryanna, siostra gospodyni- służąca

32. chałupnicza

- Franciszek Staruch, gospodarz
- Łucja Kaydzianka, żona gospodarza
- Antoni, syn
- Regina Barankowa, żona jego

33. komornicza

- Grzegorz Bogacz, gospodarz
- Anna Karasiowna, żona gospodarza
- Jakob, syn
- Stanisław, syn

34. komornicza
- Woyciech Kaydy, gospodarz
- Agnieszka Tkaczka, żona gospodarza
- Zofia, córka
- Regina, córka

35. chałupnicza
- Maci Zaich, gospodarz
- Regina Cieszkowszczanka, żona gospodarza
- Regina, matka gospodarza
- Kazimierz, brat gospodarza- służący

36. chałupnicza

- Marcin Gorak, gospodarz
- Katarzyna Pietraszkowna, żona gospodarza
- Zofia Balanka, służąca
- Gabryel Wilk, komornik
- Maryanna Pietraszkowna, żona komornika
- Agata, córka
- Tekla, córka

37. kmieca
- Błazy Bogacz, gospodarz
- Jadwiga Stankowa, żona gospodarza
- Antoni, syn
- Regina, córka
- Franciszka, córka
- Zofia, córka
- Augustyn Czołka, służący
- Walenty Wnuk, komornik
- Małgorzata Tkaczka, żona komornika
- Jan, syn

38. komornicza

- Piotr Slęczkowicz, gospodarz
- Petronilla Bogaczka, żona gospodarza
- Tomasz, syn
- Regina, córka
- Maryanna, córka

39. komornicza

- Augustyn Machejek, gospodarz
- Regina Delbanka, żona gospodarza
- Krzysztof, syn
- Jadwiga, córka
- Maryanna, matka gospodyni
- Tekla Kanionka, służąca

40. zagrodnicza

- Mateusz Żur, gospodarz
- Franciszka Bogaczka, żona gospodarza
- Paweł, syn
- Katarzyna, córka
- Barbara,córka
- Jan Zaczyński, kowal
- Elzbieta Rataiowna, żona kowala
- Franciszka, córka
  Spis wykazał 40 domów, w tym folwark, młyn, 4 gospodarstwa rolnicze (kmiece), 14 półrolniczych, 4 zagrody, 11 domów chałupniczych i 5 komorniczych, w których ogółem mieszkało 267 osób. Wśród nich było 118 mężczyzn i dzieci płci męskiej oraz 139 kobiet i dzieci płci żeńskiej. Wieś Rozpierzchów jako samodzielna osada już wtedy nie istniała.
    O folwarku pstroszyckim rachmistrz spisowy zapisał: "W tey wsi znajduje się zabudowanie Folwarku pod słomianym pokryciem całe drewniane pod ktorym izba piekarnia z komorą iedną w tyle obora dla bydła. Za oborą stodół 2, na przeciwko zabudowania szpiklirzyk." 
      Kilkadziesiąt lat później obraz folwarku niewiele się zmienił. Dworek był bardzo skromny, posadowiony na planie prostokąta, półtoratraktowy, wciąż drewniany, z niewielkimi oknami, pokryty słomianym, czterospadowym dachem, z bielonymi ścianami. Wokół stały równie skromne zabudowania gospodarcze. W pobliżu znajdował się ogród owocowo - warzywny (od strony północnej) i pola uprawne należące do folwarku.
    Na przełomie 1845/46 roku w Pstroszycach znajdowały się zabudowania folwarczne złożone z dworku, dwóch stodół, spichrza, obory i kuźni - wszystkie drewniane - oraz murowanej z kamienia na wapnie karczmy i stajni. We wsi znajdowało się też 47 zagród włościańskich, należących do Tomasza Bogacza, Tomasza Latosa, Walentego Deńcy, Szymona Kani, Jana Kani, Jana Drożdża, Andrzeja Kani, Augustyna Czekaja, Wojciecha Wójcika, Jakuba Książka, Macieja Książka, Wojciecha Młyńskiego, Wojciecha Krzywdy, Marcina Naziemca, Tomasza Kani, Wojciecha Bogacza, Szymona Książka, Franciszka Pieca, Jana Guraka, Wincentego Gąsiora, Wojciecha Krzykawskiego, Tomasza Szlęka, Krzysztofa Macheja (Machejka), Wojciecha Kajdego, Macieja Midro, Macieja Drożdża, Wawrzyńca Leśniowskiego, Jakuba Bogacza, Jana Żura, Józefa Midro, Andrzeja Kwietnia, Kazimierza Małpy, Antoniego Małpy, Wojciecha Baranka, Jacentego Małpy, Wojciecha Małpy, Mateusza Pazery, Antoniego Macheja (Machejka), Stanisława Żura, Antoniego Pazery, Kazimierza Krzykawskiego, Tomasza Krzykawskiego, Jakuba Szlęka, Błażeja Sumery, Antoniego Książka, Walentego Dworaka i Michała Małpy. Większość z nich składała się z drewnianej chałupy pod strzechą i stodoły z chrustu. We wsi była tylko jedna chałupa murowana z kamienia i gliny (F. Piec), cztery chlewy połączone z chałupami (W. Deńca, A. Kwiecień, A. Małpa i A. Książek), dwie stodoły z drzewa (K. Małpa i A. Małpa) oraz drewniany młyn z pomieszczeniami mieszkalnymi (W. Baranek). Największa chałupa o wymiarach 33 x 11 x 4 łokci należała do Antoniego Książka. Niestety trudno oszacować ile osób zamieszkiwało łącznie te zagrody.
Przez długie lata Pstroszyce należały do miechowskich Bożogrobców. Jednak dekretem namiestnika Królestwa Polskiego z 3 kwietnia 1819 roku zakon uległ kasacie, a jego majątek, początkowo przeznaczony na fundusz religijny został ostatecznie przejęty przez skarb Królestwa Kongresowego, a od 1832 przez skarb Rosji. Wyznaczono wójtów, którymi zostawali kolejni dzierżawcy majątków.
W 1867 r. utworzone zostały 2 gminy, w folwarku Wielkozagórze z siedzibą w Zagorzycach (dla wsi północno-zachodnich) i w Miechowie (poźniej w Jaksicach) dla pozostałych wsi. 
Wójtowie gminy Wielkozagórze
- Jan Bac (1887)
- Jan Zmora (1888-1896)
- Józef Raj (1902)
- Józef Król (1903-1906)
- Jan Szydłowski (1907-1908)
- Wincenty Baranek (1909-1913)
W 1933 roku nastąpił podział gminy Wielkozagórze na gromady. Powstały wtedy min.  gromady Pstroszyce I i Pstroszyce II. Gromada Pstroszyce I obejmowała wsie Pstroszyce I, Pstroszyce Rozpierzchów, Pstroszyce-Widnica, kolonię Pstroszyce, osadę pokarczemną Pstroszyce, osadę młynarską Pstroszyce oraz lasy państwowe. W skład gromady Pstroszyce II wszła wieś Pstroszyce II i wieś Pstroszyce Dziadówki.
Plan Pstroszyc, AP Radom, ZDP kart. gub. kieleckiej sygn. 164
Jeszcze w 1817 roku folwark pstroszycki został wydzierżawiony przez miejscowych włościan i pozostawał w ich rękach przez 38 lat. Był to na owe czasy  ewenement, bo wprawdzie takie inicjatywy pojawiały się w innych  majątkach, np. w Kalinie Małej, ale zazwyczaj nie trwały dłużej niż kilka lat.

AP Radom, ZDP kart. gub. kieleckiej Sygn. 161b

W 1827 roku chłopi użytkowali w Pstroszycach ogółem około 950 mórg pola, dla porównania - dwór 268 mórg. Ogrody chłopskie liczyły około 30 mórg, dworskie zaś około 5 mórg. Zabudowania chłopskie zajmowały 8 mórg, zaś dworskie 1,5 morgi. Poza tym w Pstroszycach znajdowało się około 300 mórg nieużytków.
W połowie XIX wieku we wsi oprócz zabudowań folwarcznych i zagród chłopskich znajdował się młyn, kuźnia i dwie karczmy - jedna na tzw. Podbukowcu, a druga przy drodze głównej na wysokości tzw. Koziegłówek.
    W latach 60-tych XIX wieku we wsiach poklasztornych, w tym w Pstroszycach, zostało przeprowadzone uwłaszczenie chłopów. W Pstroszycach uwłaszczenie przebiegało w trzech etapach.  Między 76 włościan – w niektórych przypadkach ich spadkobierców - podzielono 1299 mórg i 99 prętów pola, poza tym wydzielone zostało gospodarstwo szkolne, mające 3 morgi 18 prętów ziemi oraz 129 mórg pastwisk do wspólnego użytkowania dla wszystkich.

Pobierz pliki

    Najwięcej - 30 mórg i 180 prętów - otrzymał Maciej Piec, w tym: pola ornego 20 mórg i 32 pręty, 120 prętów łąki i 10 m 28 prętów nieużytków. Największy przydział pola ornego otrzymał Antoni Pazera. W wykazie uposażonych znajduje się 17 nazwisk chłopów, którzy na pewno nie byli mieszkańcami Pstroszyc, ich nadziały wynosiły nie więcej niż kilka mórg. Prawdopodobne jest też, że po uwłaszczeniu nie mieszkali i nie gospodarowali na przyznanym polu. Kim jednak byli i dlaczego właśnie w Pstroszycach otrzymali działki nie wiadomo.
    Uwłaszczeniu towarzyszyło urządzenie wsi na nowo, polegające na komasacji gruntów i ponownym ich podziale między uprawnionych włościan. Po uwłaszczeniu wytyczona został nowa droga, poprowadzona w dużej części wzdłuż drogi sprzed uwłaszczenia. Układ wsi otrzymał dość chaotyczny charakter zabudowy. Natomiast w samym układzie budynków w zagrodzie występowała pewna regularność, dzięki której można było rozróżnić typy zagród. O wyglądzie i charakterze Pstroszyc tamtego okresu pisała Bogumiła Szurowa :

AP Radom, ZDP kart. gub. kiel. Sygn. 161 a

„Niwa domowa w stosunku do areału zajęła miejsce centralne, z najlepszymi glebami, określonymi w 1 poł. XIX w. jako gleby żytnie I klasy (w areale oprócz gleb żytnich I kl., występowały też gleby II i III kl. żytniej). W związku z tym, że grunty żytnie w niwie domowej poprzedzielane były pastwiskami, łąkami i nieużytkami, miała ona kształt rozczłonowany, z drogami wijącycmi się między ogrodami. Należy podkreślić, że zagrody zlokalizowano na skraju ogrodów i innych użytków lub nieużytków, a zatem wyznaczały one ilość i kierunki drogi. Całkowita długość niwy domowej wynosiła około 780 m, a jej szerokość około 300-500 m ; jej powierzchnia zatem miała około 24,5 ha. Między ogrodami występowały niewielkie placyki o szerokości od około 13 do 22 m. Drogi we wsi zwykle miały 4-7 m szerokości.”
  Po zakończeniu I wojny światowej w wolnej Polsce przystąpiono do regulacji tzw. kwestii agrarnej. Na mocy ustawy z 15 lipca 1920 roku rozpoczęto parcelację majątku należącego do państwa polskiego, min. dóbr należących do rodzin dynastycznych, majątku przejętego po państwach zaborczych i dóbr byłego Banku Włościańskiego. Do realizacji ustawy powołano Główny Urząd Ziemski. Projekt parcelacji majątku Pstroszyce na mocy wspomnianej ustawy zatwierdził prezes Okręgowego Urzędu Ziemskiego w Kielcach Orzeczeniem nr 7737 z 18 października 1921 roku. Pomiary gruntów w Pstroszycach wykonał mierniczy Bronisław Szarski z Kielc, a większość dokumentów notarialnych z czasów po parcelacji (sprzedaże, podziały, darowizny) zostało sporządzonych w kancelarii notarialnej Stefana Trętowskiego w Miechowie, przy ul. Mickiewicza.
    Początkowo chłopi pstroszyccy użytkowali ziemię (z podzielonego majątku folwarcznego) bez umów lub na podstawie umów "przedwczesnych" zawieranych od 1922 roku. W 1924 roku działki rolne zostały wymierzone i wycenione, a w następnych latach rozsprzedane ich użytkownikom. Dla przykładu: Małgorzata Kopeć (c. Piotra Żura, żona Ignacego) za kwotę 3058,90 zł nabyła działkę o powierzchni 2 hektarów 8225 metrów kwadratowych oznaczoną na planie numerem 10. Kwotę tę w całej wysokości pokryła kredytem zaciągniętym w Banku Rolnym na okres 25 lat, który spłacali jeszcze jej spadkobiercy. Kredyt obciążał hipotekę nabytej działki do czasu całkowitej spłaty. Podobnie było w przypadku innych gospodarzy, umowy kredytowe jakie zawierali z Bankiem Rolnym określały ile, na jak długo i w jaki sposób będą regulowane należności, najczęściej zaciągano kredyt na 10-25 lat.
   Największą część dawnego folwarku pstroszyckiego - 46 hektarów 6678 metrów kwadratowych wraz z budynkami i ogrodem - w 1930 roku nabył za kwotę 100032,80 zł Stanisław Łączyński (s. Ignacego, mieszkaniec przynależny do miasta Wilna). Na ogólnym planie majątek ten oznaczony numerem 39 otrzymał nazwę Ośrodek Pstroszyce. Niespełna rok później S. Łączyński sprzedał swoją własność sześciu gospodarzom: Jadwidze Pajda, Zofii Kwapień, Wojciechowi Małpa, Agnieszce Małpa, Tomaszowi Krzyżek i Juliannie Szumera.

PARAFIA PW. ŚIĘTEJ KRÓLOWEJ JADWIGI

Początkami sięga roku 1988, kiedy ówczesny ordynariusz diecezji kieleckiej, ks. bp Stanisław Szymecki 18 grudnia poświęcił plac pod budowę kościoła i kaplicę wzniesioną przez mieszkańców Pstroszyc - Pierwszych i Drugich, Widnicy i Podleśnej Woli - Dolnej i Górnej. Pierwotnie w Pstroszycach ustanowiono rektorat (26 lipca 1989 r.), funkcję rektora powierzając ks. Leszkowi Molendzie. 24 czerwca 1994 ks. biskup Kazimierz Ryczan specjalnym dekretem erygował w Pstroszycach parafię pod wezwaniem św. Jadwigi. W dekrecie czytamy:
Na większą chwałę Boga Wszechmogącego, ku czci Bł. Jadwigi Królowej oraz na pożytek Kościoła świętego, kierując się pasterską troską o dobro duchowe wiernych, zgodnie z przepisem kan. 5151 KPK [Kodeks Prawa Kanonicznego - przypis własny], niniejszym eryguję w Pstroszycach Parafię p. w. Błogosławionej Jadwigi Królowej. W przeprowadzonym sumarycznym dochodzeniu oraz po wysłuchania zdania Rady Kapłańskiej i zainteresowanych proboszczów ustaloni, że istnieją wymagane prawem przyczyny erekcji nowej parafii. Załatwiono też przewidziane prawem wszystkie formalności. Do parafii p. w. Bł. Jadwigi Królowej Polski należęć będą wydzielone z parafii w Miechowie następujące miejscowości: Pstroszyce I, Pstroszyce II, Podleśna Wola Dolna, Podleśna Wola Górna, Rozpierzchów oraz Widnica.Nowa parafia należeć będzie do dekanatu Miechowskiego.Na wiernych nowo erygowanej parafii spoczywać będzie obowiązek dokończenia budowy kościoła i innych obiektów towarzyszących, utrzymania duszpasterzy prawnie mianowanych przez Biskupa Kieleckiego oraz dostarczenia tego wszystkiego, co jest konieczne do "sprawowania kultu, prowadzenia dzieł apostolskich oraz miłości" (kan. 222 par. 1 KPK).Duszpasterzowi i wiernym nowo erygowanej parafii przesyłam pozdrowienia w Panu oraz udzielam z serca płynącego pasterskiego błogosławieństwa.Powyższy dekret polecam odczytać wiernym parafii Bł. Królowej Jadwigi w Pstroszycach oraz w parafii p. w. Grobu Bożego w Miechowie w XIV Niedzielę Zwykłą tj. 3 lipca 1994 r. podczas wszystkich Mszy św. w ramach ogłoszeń parafialnych.Ks. Kazimierz Ryczan BISKUP KIELECKI
    Pierwsza Msza święta w Pstroszycach została odprawiona 17 lipca 1988 roku. Przy ołtarzu polowym pod dębem, przy drodze przez Rozpierzchów, (część Pstroszyc I) uroczystą Eucharystię sprawowali: proboszcz z Miechowa, ks. Stanisław Wesołowski, ks. Leszek Molenda i pochodzący z pobliskiego Strzeżowa o. Szczepan Szostak. Do czasu zbudowania kaplicy Msze św. odprawiane były w garażu u Pana Mariana Kozła.
    Na początku XVII wieku generał zakonu bożogrobców z Miechowa, ks. Maciej Łubieński ufundowal w Pstroszycach kaplicę, w której odprawiano Msze św. Nieznana jest lokalizacja kaplicy, brak też informacji o okolicznościach w jakich przestała istnieć i czasie kiedy to nastąpiło. Wśród miejscowych krażą powtarzane po dzień dzisiejszy opowieści o kościele, który wznosił się na wzgórzu zwanym Kościelec lub Grodzisko. Wiele lat temu u podnóży wzniesienia podobno widoczne było wejście do podziemi, które miały ciągnąć się do samego Miechowa. A jeszcze niedawno właściciele pobliskich pól wyorywali fragmenty budulca, według ich przekonań, pochodzącego z tej świątyni. 
    Nowa parafia powstała z części parafii w Miechowie. Należą do niej: Pstroszyce Pierwsze, Pstroszyce Drugie, Widnica, Podleśna Wola Dolna i Podleśna Wola Górna. Pierwszym proboszczem - do roku 2000 - był ks. Leszek Molenda. W latach 2000-2007 proboszczem był ks. Wojciech Zięć, obecnie zaś głową Kościoła pstroszyckiego jest jego następca - ks. Krzysztof Gadowski. W niewielkiej odległości od kaplicy, założono cmentarz grzebalny - w kierunku Podleśnej Woli, po prawej stronie drogi, zbudowano plebanię. W 1997 roku rozpoczęto, trwającą kilkanaście lat budowę kościoła, uporządkowano i zagospodarowano teren wokół niego. Przy kościele stoi kilka pomników, między innymi świętego Jana Pawła II, świętych Floriana i Huberta, Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej. 
8 czerwca 2014 roku, w Zesłanie Ducha Świętego odbyła się uroczystość konsekracji świątyni. Konsekracji dokonał ks. kanonik Mirosław Kaczmarczyk, proboszcz parafii Grobu Bożego w Miechowie. Z tej okazji Poczta Polska wyemitowała okolicznościową kartę pocztową.

S Z K O Ł A  W  P S T R O S Z Y C A C H

    Początki szkolnictwa w Pstroszycach sięgają lat 70-tych XIX wieku, w 1877 roku nauczycielem w Pstroszycach był Jan Barczyk, s. Piotra. W 1887 roku w Pstroszycach istniała jednoklasowa szkoła elementarna. Językiem nauczania był rosyjski, którym biegle w mowie i w piśmie posługiwali się mieszkańcy Pstroszyc urodzeni u schyłku XIX i na początku XX wieku. Dzieci poznawały podstawy arytmetyki i uczyły się religii, nauka odbywała się w chałupach miejscowych chłopów. W roku 1894 w Pstroszycach uczyło się 46 dzieci, w tym 35 chłopców i 11 dziewczynek, w 1896 roku liczba uczących się wynosiła 54 dzieci, w tym 39 chłopców i 15 dziewcząt, nauczycielem był Leopold Ciołek. W kolejnych latach w Pstroszycach pracowali: Karol Zieliński (1902), Antoni Morawiecki (1908), Andrzej Jaroszek (1911). 
Budynek szkoły w Pstroszycach, lata 60-te.
    W roku szkolnym 1915/1916 czyli w czasie trwania I wojny światowej, w Pstroszycach funkcjowała szkoła z niemieckim językiem nauczania, Miechowskie pozostawało wtedy pod okupacją austriacką. Z tamtego okresu zachowała się lista uczniów ze 192 nazwiskami dzieci ze Pstroszyc i z Podleśnej Woli, urodzonych w latach 1903-1909. Swoistą ciekawostkę stanowi obowiązująca wtedy skala ocen:
Zachowanie: chwalebne, zadawalające, odpowiednie, mniej odpowiednie i nieodpowiednie. Pilność: wytrwała, zadawalająca, dostateczna, niedostajna i mała. Postęp: bardzo dobry, dobry, dostateczny, mierny i niedostateczny. Porządek zewnętrzny i ćwiczenia piśmienne: bardzo staranny, staranny, mniej staranny, niestaranny i niedbały.
Dyrektorzy i kierownicy szkoły:
- Feliks Janowski
- Stanisław Bomirski (Kwiecień) (1885-1975)
- Maria Wojciechowska (1911-1993)
- Kazimierz Wojciechowski (1905-1966)
- Maria Wojciechowska (1911-1993)
- Stanisława Józefa Bogusz (1934-2009)
- Krystyna Kulczycka
- Anna Gawin
- Barbara Młynarska
Przed szkołą w Pstroszycach,
27 kwietnia 1932 r.
Drużyna harcerska, ok. 1962 r.
Stoją od prawej: Maria Wojciechowska (kier. szkoły), Janina Strój, harcmistrz Barbara Bocian, Janina Kańska, Halina Szumera, Halina Gancarczyk, Maria Midro, Lesława Borkowska, Krystyna Szarek, Barbara Peruń, Teresa Twerdun, Zofia Małpa, Krystyna Szumera, Ewa Wojtas, Wiesława Kania, Świątek Irena, Henryka Uchto, Zofia Borkowska.Klęczą od prawej: Zdzisław Perun, Henryk Nowak, Bonifacy Wędzony, Jan Florek, Stefan Kania, ??? Warchala, Mieczysław Janus, Mieczysław Miłek, Ryszard Bac;Siedzą od prawej: ??? Słuszniak, Wacław Król, Janusz Niedziałek, ??? Wachowicz, Jan Wędzony.
Uczniowie z Marią Podgajną.
Budynek szkoły współcześnie.
Zespół mandolinistów założony przez kierownika Kazimierza Wojciechowskiego - na zdjęciu.
Zdjęcie pochodzi z roku ok. 1957/58, zespół muzyczny w powiatowych eliminacjach przeglądu zespołów artystycznych zajął 3 miejsce.
W górnym rzędzie od lewej : Kazimiera Wrzeszcz, Kazimiera Peroń, kier. Kazimierz Wojciechowski, Halina Uchto, Irena Deńca i Zygmunt Kania; Drugi rząd od lewej: Stanisław Michta, Agata Uchto, Zofia Pazera, Halina Raj i Wacław Wojciechowski. Dolny rząd: Władysława Małupa i Halina Wędzony.
Maria i Kazimierz Wojciechowscy w otoczeniu uczniów, pocz. lat 60 -tych.
Uczniowie z  Barbarą Bocian.
Stoją od lewej: Teresa Kurczych, Wiesława Szostak, Lucyna Dymek, Krystyna Otwinowska, Halina Kania, Stefania Machejek, Danuta Peruń, Maria Kańska, Teresa Góral, Maria Książek. Klęczą od lewej: Albin Twerdun, Waldemar Warchala, Leszek Glaba, Mirosław Toniarz?, Marek Warchala?, Andrzej Książek, Ryszard Borkowski, Urszula Furgał. Siedzą od lewej: Andrzej Widnicki, Marek Jedynak, Andrzej Żurek.

M Ł Y N  J A K U B A   B A R A N K A
Najstarsza wzmianka o młynie w Pstroszycach pochodzi z XV wieku. Poza tym, że istniał nie wiadomo o nim nic ponadto. W rejestrach poborowych województwa krakowskiego z lat 1581, 1629 i 1680 roku młyn w Pstroszycach nie był wykazywany. Pojawia się ponownie pod koniec XVIII wieku. W spisie ludności z 1790 roku pod numerem pierwszym w Pstroszycach została spisana osada młynarska, w której gospodarzył Józef Małpa wraz z żoną Małgorzatą z Kiljanów i gromadą dzieci: Wawrzyńcem, Agnieszką, Jadwigą, Reginą i Franciszką. W młynie mieszkał też służący Franciszek Krzykawski. Po śmierci młynarza Józefa Małpy i jego jedynego syna młyn przeszedł w ręce Grzegorza Baranka. Ów Grzegorz Baranek urodził się w Pstroszycach w 1771 roku. W 1796 roku poślubił wdowę Jadwigę z Małupów Ziębową, która wniosła w posagu młyn odziedziczony po swoim ojcu. Kiedy w 1823 roku zmarł Grzegorz Baranek, zgodnie z przyjętym zwyczajem młyn odziedziczył jego najstarszy syn Wojciech Baranek (ok. 1801-1854). Kolejnym młynarzem był Józef Baranek (ur. 1837 r.), syn Wojciecha i Tekli z Tomonów. Młyn stał nad rzeką Cichą, od strony Siedlisk. Już w 1823 roku został zaznaczony na Mapie Dóbr Miechowskich, odnajdujemy go również na mapie Dóbr ekonomii Miechów z roku 1855.  Józef Baranek w roku 1860 poślubił Mariannę Bogacz, z którą miał siedmioro dzieci: Wojciecha, Franciszka, Mariannę, Pawła, Marcjannę, Zofię i Petronelę. Kiedy zmarł w 1897 roku, młyn odziedziczył jego najstarszy syn Wojciech Baranek (ur. 1865 r.). 
Żoną Wojciecha w 1890 roku został panna Katarzyna Szumerówna, urodziła mu sześcioro dzieci: Franciszka, Tomasza, Jakuba, Wojciecha, Juliannę, Anielę i Anastazję. Ostatnim młynarzem i  właścicielem młyna w Pstroszycach był Jakub Baranek (1898-1980).  Młyn był czynny do końca II wojny światowej. Był to stary drewniany młyn napędzany wodą, w 1945 roku został rozebrany. Na jego miejscu stanął nowy młyn również drewniany, ale już zelektryfikowany, wciąż jednak poruszany kołem młyńskim. Był to młyn pytlowy, ziarno mielono za pomocą kamieni, a nie żaren, uzyskując kilka rodzajów mąki. Wobec widma upaństwowienia młyna i w związku z deregulacją rzeki będącej następstwem zbudowania nowej drogi, Jakub Baranek podjął trudną decyzję o jego zamknięciu. W kolejnych latach wyposażenie młyna zostało sprzedane, a Jakub Baranek oddał się swojej drugiej pasji jaką było pszczelarstwo. Trzeba podkreślić, że jego pasieka była jedną z większych w całym powiecie miechowskim. A smak miodu z tej pasieki znała nie tylko rodzina i najbliżsi sąsiedzi. Jakub Baranek zmarł w 1980 roku i spoczywa na miechowskim cmentarzu, obok swej żony Genowefy z Podymów. Starsi mieszkańcy pamiętają, że przy młynie Jakub Baranek zaimprowizował "kąpielisko" dla swoich synów, z którego korzystały również dzieci i młodzież z okolicy; wspominają smak miodu, którym byli częstowani i opowieści Jakuba Baranka o leczniczych właściowaściach miodu. Obecnie młyna już nie ma, jedynymi dowodami i śladami jego istnienia są zdjęcia, wspomnienia rodziny i mieszkańców oraz resztki murowanych fundamentów na działce porośniętej drzewami i gęstymi krzewami.
Pasieka Jakuba Baranka

Mieszkańcy Pstroszyc

Księga chrztów w parafii Miechów, 1676-1730
  W latach 1676-1730 w Pstroszycach urodziło się i zostało ochrzczonych 308 dzieci,  95 dziewczynek i 213 chłopców. W najstarszej zachowanej księdze chrztów z 1676 roku pierwszym ochrzczonym był Kazimierz Przezmian, s. Krzysztofa i Anny. Dziecko ochrzcił ks. Sebastian Raysny, a rodzicami chrzestnymi byli Marcin Sufałka i Anna Przekopina. 
    Analiza księgi z lat 1676-1730 wykazała, że w Pstroszycach urodziło się najwięcej dzieci nazwiskiem Gołek, Małpa, Naziemiec i Zaich. Nazwiska te do dzisiaj występują w tych  stronach. 
  W omawianym okresie stosunkowo często występowały również nazwiska: Delban (Dylbon, Dylbąn, Delbon, Dilban), Gomel, Jeruzal, Lenart (Lenard, Leynard), Kutarnia, jednak już w 2 połowie XIX wieku przedstawicieli tych rodzin nie odnajdziemy  w Pstroszycach ani w żadnej innej wsi należącej do parafii miechowskiej. 
Księga ślubów w parafii Miechów, 1676-1726
     Na początku XIX wieku w Pstroszycach oprócz katolików mieszkali Żydzi: Mendel Leyzorowicz, Mendel Traysman i Aron Mendlowicz – karczmarze oraz Abraham Smulowicz, Pinchas Traysman, Mendel Feytman i Dawid Mośkowicz – szynkarze.

Dzierżawcy Pstroszyc

Ludwik Odrzywolski (1805-1871), uczestnik Powstania Listopadowego. Do Pstroszyc przybył około 1855 roku. W 1870 roku po utracie dzierżawy opuścił Pstroszyce, zamieszkał w Sędowicach i tam zmarł. 
Po Odrzywolskim dzierżawę przejął Józef Antoni Krzyżanowski (1818-1890), urzędnik pocztowy w Miechowie. Nie wiadomo jak długo przebywał w Pstroszycach. Pewne jednak jest, że w 1906 roku Pstroszycami zarządzał już Kazimierz Dziarkowski, gospodarujący na ok. 170 morgach pola. W tym czasie wieś miała 100 domów, w których zamieszkiwało 1140 mieszkańców.
Kazimierz Dziarkowski z żoną Anną

Pisali o Pstroszycach
  Kazimierz Girtler, dzierżawca Kaliny Małej, a zarazem wybitny XIX - wieczny pamiętnikarz pod datą 27 sierpnia 1860 roku zapisał swoje spostrzeżenia dotyczące Pstroszyc jak jak też samego folwarku. Czytamy: "Wczoraj w niedzielę byłem w Pstroszycach u Ludwika Odrzywolskiego, aby mu powinszować imienin. Zobaczyłem też owe Pstroszyce, których dotąd nie znałem. Prawdziwy to typ miechowskiego! Niziną kawałki łąk, wyzej spławiki, dalej brzegi, aż strome marglowe góry z cienką warstwą przetworzonej ziemi, a wszędzie jam, dołów, parowów co niemiara. Smutny krajobraz, oko nie spocznie jak na nierównym horyzoncie, który gdzie niegdzie las urozmaica. Nie wysiliła się natura na posadę tej wsi […] Folwark Odrzywolski zadzierżawił […] Pstroszycki folwark ma wszędzie potargane ziemie, pustka wierutna[…] Teraz w tę dziurę zajechawszy, to postać całości wygląda, jak najmniej w zeszłym stuleciu![…]"
Stanisław Czarnowski na początku XX wieku pisał następująco: „Pstroszyce składają się z kilku kolonij włościańskich i folwarku dworskiego. Główna osada Widnica Pstroska leży na szczycie długiej wyniosłej Góry Widnica […] Na spadzistym południowym stoku góry Widnicy ciągną się chałupy małej kolonji, zwanej Dziadówki Pstroskie. […]  Po drugiej stronie rzeki Wielkiej leży płaski pagór, nieco niższy od Widnicy (362 metry nad poz. m.), na którym znajduje się folwark dworski. Na północ od folwarku za owym pagórem, w wąwozie bocznym, ciągnie się długa kolonja Podbukowiec Pstroski[…] Na południe od folwarku rozciąga się kolonja, zwana Podgrodziszcze Pstroskie, dochodząca do rzeki w miejscu, gdzie po drugiej stronie doliny wznosi się pagór, zwany Kościelec, stanowiący grodzisko."
    W jednym z rozdziałów publikacji "Społeczeństwo Królestwa Polskiego", t. 2 (red. W. Kula) Zbigniew Stankiewicz podaje: "Wspomniany folwark suprymowany Pstroszyce trzymali miejscowi włościanie od 1817 roku. Jak można sądzić, intraty mieli zeń niewiele; sami przyznawali w 38 lat po zawarciu kontraktu, że czynili to "dlatego, aby mieć spokojność z pańszczyzną, i aby przynajmniej osłodzić sobie niedolę i niedostatek uposażenia". Od dzierżawy całego folwarku chcieli teraz przejść do jego parcelacji i podziału na czynsze. Być może chłopi z Pstroszyc upatrywali w posiadaniu kolonii większą pewność swych praw gruntowych; czynszowanie było przecież wieczyste. Być może też, że bronili się w ten sposób przed realnym niebezpieczeństwem powrotu dzierżawcy i pańszczyzny."
W książce "Legendy i podania ziemi miechowskiej" opublikowana została legenda związana z Pstroszycami. Napisał ją Kamil Warchala, przedstawiciel młodego pokolenia Pstroszyczan, a ilustrację do niej wykonał znany miechowski malarz, Marek Hołda.
Halina Danilczyk, krak. pisarka, autorka oczekującej na publikację powieści "Zaledwie kilka kroków" w oparciu o pamiętniki swego ojca napisała:
[...] Każda z nas zrersztą miała już swoją rodzinę, swoje sprawy, ale odwiedziny, czy to jej u mnie, czy gdy do niej jechałam, zawsze były najmilszym wydarzeniem, mimo że miałam przecież i inne przyjaciółki. Choćby twoją chrzestną, Marychnę z Pstroszyc, którą poznałam już podczas służby. Lubiłyśmy się ogromnie. Pamiętasz ją? Szkoda, że tak wcześnie zmarła... Oczywiście, nie mogło być między nami takiej zażyłości, jak między mną a Lolą, bo wielkie przyjaźnie zawiązują się na ogół w młodości, gdy nic albo niewiele jeszcze odciąga od wyłącznej, wzajemnej fascynacji i gdy nic nie dzieli, a wszystko łączy. A tymczasem Marychna, gdyśmy się poznały, była już mężatką. Poza tym - była zupełnie innym, niż Lola, typem kobiety. To była, jak to się mówi, kobieta stuprocentowa. A jakaż przystojna... Pamiętam, siedziałyśmy raz w cukierni, a miałyśmy już swoje latka - a tu pianista coraz to zerka w naszą stronę. I naraz zaczyna grać Jesienne róże. Znacie to? Jesienne róże, zwiędły róże herbaciane... Ja - nic. Za to Marychna roześmiała się, jak to ona, gruchająco, piersiowo - a miała z czego wydobywać taki śmieszek - i pogroziła mu paluszkiem w nicianej rękawiczce. No i poprawiła kapelusz, a nosiło się wtedy takie ogromne, z obwisłym rondem... Taka była. Nie, nie flirciara, ale... Kiedy Stach, jej mąż, kierownik szkoły, miał coś trudnego do załatwienia, mówił: Marychna, ubieraj się. - A Marychna robiła się na chińskie bóstwo i wystarczyło, że spojrzała raz i drugi zza woalki tymi swoimi ogromnymi oczami łani - a sprawa była z miejsca załatwiona. Ale i gospodyni była z niej na zawołanie. Nieraz odbywały się u nich konferencje albo koleżeńskie zjazdy nauczycielskie - cóż tu robić? Czym nakarmić zbiegowisko? Bo przecież nikomu z nauczycielstwa się nie przelewało. Marychna znikała wtedy w kuchni, a po pewnym czasie wyjeżdżały stamtąd sterty naleśników z jabłkami, specjalność Marychny, palce lizać... Tak umiała sobie radzić. Ale Stach - o, ten był zadziorny, a przy tym ambitny. Często też miewał zatargi a to ze zwierzchnictwem, a to z mieszkańcami wsi - jak zresztą każdy, kto chce coś zwojować. Czy zawsze miewał słuszność? Tego nie wiem, ale Stach lubił postawić na swoim. Tylko że z tego powodu wynikały różne nieporozumienia, a nawet zatargi. No i raptem wybuchł pożar szkoły. Czyjaś zemsta? O przyczynach różne krążyły pogłoski. Fakt, że spłonęła doszczętnie. Marychna była wtedy w domu sama, w dodatku na bosaka, bo był upał. Wybiegła wzywając pomocy, a już zgromadził się tłum ludzi, i - nic. Wszyscy stoją i patrzą. Marychna krzyczy: Ludzie, ratujcie - ale nikt się nie rusza. I tylko pomruk: A niech się pali, byle nie wieś. - Usiadła wtedy na kamieniu i nawet się nie rozpłakała, tylko patrzyła błędnie w płomień, który strawił nie tylko budynek, ale cały dobytek. A ona bosa i w jednej sukienczynie. Stach wracał skądś właśnie bryczką, z daleka dostrzegł kłęby dymu, ludzie wybiegają na drogę. - Panie kierowniku, coś nam się widzi, że to w Pstroszycach się pali. - A niechże się pali, byle nie szkoła [...]
[...] Podczas ferii letnich odbyło się w Pstroszycach koło Tunelu, na odludziu między górami i lasami, w szkole u kolegi Karola Zielińskiego tajne zebranie, na które zaproszona została licząca około piętnastu osób grupa tych kolegów, którzy już dali się poznać ze swych przekonań szczerze niepodległościowych. Przybył na zebranie delegat nauczycielstwa warszawskiego kolega Michał Arcichowski oraz młody prawnik dr Eugeniusz Nawroczyński. Chodziło o wciągnięcie nauczycielstwa powiatu miechowskiego do akcji spolszczeniowej, o nadanie tej akcji cech ruchu zorganizowanego i masowego. Mówiąc inaczej - chodziło o włączenie się nauczycielstwa do akcji bojkotowej, uchwalonej na XXII Zjeździe Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie, w grudniu 1904 r. [...]
[...] Następna cząstka opowieści jest tylko dlatego wydarzeniem, że czegoś doświadczyli wspólnie. Była nim wizyta u kierownika pstroszyckiej szkoły, któremu przyznali pierwszeństwo wśród niezbędnych odwiedzin. On to bowiem przyczynił się do odnalezienia szpileczki w stogu siana. A że Władzie sprawdziło się tu wiele dobrotliwych podejrzeń, może dlatego Pstroszyce - pstrokate kwietniową zielenią brzózek, upstrzone plamkami kaczeńców i nastroszone bielą czereśni - zostały w jej pamięci jako obraz wiosennego rozkwitu. [...]
Głos Miechowski 3/1956
Głos Miechowski 5/1956
Henryk Kawiorski, powieściopisarz, nowelista i dziennikarz związany z Ziemią Kielecką w książce "Bieg ku słońcu" zamieścił reportaż poświęcony rodzinie Szarków z Pstroszyc. Reportaż nosi tytuł "Na placówce"
Po kapryśnym wrześniu nastała prawdziwa złota jesień. Osiadła mgła, zawiesista jak zsiadłe mleko. Wszystkiemu co żyje przybyło wesela. Łaciate kaczki, stara z młodymi, doniośle brzechtają i bobrują w rozlanej na środku drogi kaludze. Półroczny mieszaniec misiek, kudłaty owoc pokątnych flirtów swych przodków, przypada mi do nóg, siepie za nogawicę, koziołkuje w piachu, wabi do zabawy. W stodole huczy silnik młocarni. To odgłos młocki buraków nasiennych. Blondasek Tomuś – cztery ząbki na górze i dwa na dole – rozkosznie śpi rozwalony w wózku w cieniu śliwy. Naraz otwiera oczka, zsiusiany i głodny przyzywa Szarkową:- Baba, baba!...Rumiana niby dojrzałe jabłko Szarkowa nosi malca, huśta, rozmawia. Kładzie na zaciągniętym wzorzystą kapę łóżku,. Tomuś się śmieje, baraszkuje, wywija rączkami.- Baba, baba!... A baba patrzy we wnuczka, jak w święty obrazik. Bo było tak, że i ona nosiła w łonie chłopca, lat temu – ho ho! Wyszła za mąż w czterdziestym siódmym. Pobrały się na krzyż rodzeństwa spod Miechowa i zza Książa. Z dużego gospodarstwa, które zostawiła bratu i bratowej, przeszła na równie duże. Obyło się bez podziału i bez korowodów. Lecz nie bez cierpienia. Słabująca na serce teściowa zapadła na nieuleczalną chorobę i na dobre zległa w łóżku. A do obrobienia dwadzieścia trzy morgi. W ósmym miesiącu ciąży Szarkowa siała ziarno z płachty zawieszonej na brzuchu. Podźwignęła się. Odeszły wody płodowe. Szarek ulokował półżywą na furmance i po wertepach odwiózł do szpitala. Urodziła. Po godzinie chłopczyk umarł. Płakała. W Tomusiu jest zawarta jakaś cząstka bezimiennego człowieka, który dziś – świetlista łza spłynęła po pyzatym policzku – miałby dwadzieścia osiem lat. Z Szarkiem schodzimy na Doły, na porosłe trawą i koniczyną pagórki, wądoły, uskoki. Przestrzeń. Kęs pastwiska ogrodzono palikami. Wypisz, wymaluj – małe Podhale. Zięć Peroń pasł owczą trzódkę, całą setkę – matki, jarliczki i tryki. I kto by pomyślał, że baca z niego wyrośnie. Wszak edukowany w mechanicznym kierunku. I naraz owce. Krowy, zdaniem Szarka, byłoby lepiej chować. Ale bo to młodzi usłuchają. Tłumaczyć po dobroci, zaraz oklną. Tato niech wie swoje. Tato tylko uprawy ceni. Tato traktorowi przeciwny, bo ziemię pogniecie. Odmyka się śluza, płynie opowieść… Przed wojną Szarek należał do „Wici”. Walczył z sanacją. Nie podobało mu się zwłaszcza marnotrawstwo obszarników, co trwonili kapitał za granicą. Taki-siaki przegrywał po kawałku Polskę w Monte Carlo! Dyskutował wówczas z kolegami usuniętymi z gimnazjum, gdzie nie było miejsca dla wieśniaków. Niegodziwy to ustrój, który szarga prostym, bezbronnym człowiekiem. Czytał. Książki poszerzały ciasny wioskowy horyzont. Jakby to powiedzieć… Cały patriotyzm tkwił w ziemi. Pisarze nawoływali, ażeby ją bronić przed chciwymi zaborcami i nie dać nikomu ani zuchełka. Zasłaniać ją odkrytą piersią jak Drzymała albo Ślimak. Bronił i Szarek przed Niemcami, za co Krzyż Partyzancki dostał. Samo kochanie nie wystarczy. Ziemię należy znać i rozumieć. Toteż z biegiem czasu powieści historyczne zostały skutecznie wyparte przez literaturę fachową, rolniczą. Przyroda goni, popędza, odzipnąć nie pozwala. W fabryce, jeśli nie uda się jakiś element, to robotnik ciachnnie drugi, albo trzeci. Spróbuj zaś zmarnować coś w rolnictwie, przyśpij termin – nie odrobisz do nowego roku. Weźmy choćby ziemniaki. Nie przykryjesz słomą na noc, bo ci się nie chciało, przymrozek ściśnie i zmarnuje wielomiesięczny mozoł i ileś tam fur żarcia. Chłop jest wszystkim: dyrektorem, księgowym, tragarzem, chemikiem, biologiem, weterynarzem, mechanikiem, budowlańcem i Bóg wie czym jeszcze. Z Dołów, ludowiec Szarek prowadzi na górę Widnicę. Na jej zboczy Szarkowa koniczyna, ładniejsza niż na Dołach. Za grzbietem góry Szarkowa plantacja buraków nasiennych. Dalej też Szarkowy obszar. Pod nami Rozpierzchów, bardziej na prawo Pstroszyce i na wzniesieniu skąpany w słońcu Miechów. Zasobna kraina, krakowsko-kielecki spichlerz, łakomy kąsek Rzeczypospolitej. Po deszczach i podczas roztopów woda spływa z Widnicy, rzeźbi dziury i rowy, rozpierzcha się na wsze strony setką strumyków, co ani na jotę nie uszczupla Szarkowego kochania, a może nawet je podsyca? Kiedy natura za bardzo dokuczy, człowiek pociesza się i wierzy, że jutro będzie lepiej. Że zło minie, jak tylekroć mijało, jak choćby dzisiejsza nadranna mgła, i znowu jasność wstąpi do chłopskich serc. Odechciało się żyć młodemu żonkosiowi. Co drugi, trzeci dzień zaprzęgał konie i plucha nie plucha, mróz nie mróz, dryndał z połowicą do Miechowa. Matka właśnie dogorywała. Drugą ciążę żony podtrzymywano silnymi zastrzykami. Poczekalnia wiecznie zapełniona. Godzinami czekali na wizytę, na deszczu lub mrozie. Radość z narodzin córki przytłamsił ból i żałość po stracie matki, która choć słaba, przed śmiercią zainicjowała jeszcze budowę domu. Przygasł owdowiały, pracowity, lecz niezaradny ojciec. Obowiązki patrona i głowy domu przypadły Szarkowi w udziale. Wykończył dom. Finansował brata studiującego w Krakowie medycynę. Zabiegał – o pomnożenie stada krów, o młocarnię szerokoomłotową, o budulec na oborę, o wodociąg, o pokrycie stodoły blachą, o traktor, o szacunek. Było dla kogo harować ponad siły. Podrastała ładniutka Krysia. Chuchali na nią, chronili przed zimnem i spiekotą, drżeli niby o kruchą bezcenną figurkę z porcelany wiedząc, iż następnego dziecka nie będzie, gdyż organizm Szarkowej ciąży nie przetrzyma i odrzuci płód. Dla Krysi był dom, wodociąg, traktor. Dla jedynej podpory i pociechy. Dla samowłasnej nadziei, że ziemię należącą do rodziny Szarków od uwłaszczenia po powstaniu styczniowym, weźmie prawowita następczyni, przy której, srodze utrudzeni, odpoczną na starość. Toteż gdy Krysia w siódmej klasie zamarzyła o ogólniaku, ojciec wyraził kaategoryczny sprzeciw. Wybiegając myślami daleko naprzód, postawił ultimatum. Do technikum rolniczego, albo do wideł i grabi, czyli nigdzie. Usłuchała, można powiedzieć. W drugiej klasie technikum w Krzelowie ocknęła się z przygnębienia. Przynęta chwyciła. Okazało się bowiem, że programem objęto i wymagano rozeznania w kwestiach jak najbardziej jej znanych. W szkole kipiało. Matkująca młodzieży wychowawczyni – moje dziecko, moje drogie dziecko! – organizowała wycieczki w góry i nad morze. Gdzie na staż po maturze? Wiadomo, pod Miechów, do ojca. Nakłaniał Krystynę do zamążpójścia. Męczyła go świadomość, że jest gotowa opuścić dom, kto wie, czy nie na zawsze. Dokuczała niepewność. Bo też wywodziła racje. W gospodarstwie uspołecznionym lżej. Osiem godzin. Wolne dni. Premie. Urlop. Opieka. Szarek jak ów Ślimak, na którego się stale powołuje, krzepko ochraniał placówkę. Szeptem córce podpowiadał. Technikum to za mało. A może studia? Ma się wiedzieć zaocznie, żeby nie straciła kontaktu z ziemią ojców i nie bryknęła w Polskę. Usłuchane dziecko. Wybrała zootechnikę na Akademii Rolniczej w Krakowie. W domu wykonywała lżejsze roboty. Gotowała. Szarek zachwala kulinarne talenty Krysi. Aż ślinka cieknie, gdy mowa o naleśnikach z jabłkami, zawiesistym rosołku, chrupiących plackach ziemniaczanych… Męka, rozdarcie, urwanie głowy? Na pewno. Ale na pewno także inżynierski dyplom i każde drzwi szeroko otwarte. Świeżo upieczona pani inżynier zapukała do rodzicielskich. Zdzichu Peroń jest rówieśnikiem Krysi. W podstawówce chodzili do jednej klasy. W przeciwieństwie do koleżanki, obrał przemysł. Szkoła zasadnicza, technikum mechaniczne, firma, hotel robotniczy, wielkomiejska normalka z jej ułomnościami. Dziesięć lat tak mu zeszło. Przyjeżdżając na urlopy i wolne dni, poznawał Krysię bliżej. Co tu długo Panie. Jak to między dziewczyną a chłopakiem. Chcieli siebie. Tomusiowi mija roczek. Drugie dzieciusio w drodze, Kryśka nad podziw znosi ciążę. Je z apetytem. Tomusiowi też na apetycie nie zbywa. Wyspany zadowolony siedzi u baby na klanach i raźnie młóci krupnik na kogutku. Młodzi postawili na swoim i Szarkowe uprawy przekształcili w małe Podhale. Otwierają się drzwi. O rany, kominiarz. Witamy, witamy. Kominiarz wykonuje czynność, pobiera opłatę za usługę i doradza, by nie zapeszyć pomyślnej wróżby i popatrzeć na siwego konia. Stoi siwek w owczarni. Idziemy, patrzymy. Ukradkiem dotykam guzika.

"...Na każdym nieomal rozstaju, przy każdej ważniejszej drodze, czy też dróżkach, „(...) w konarach drzew, na kamiennych postumentach, pod daszkami z drewna, blachy, eternitu, przy ludzkich sadybach (...), upamiętniają zdarzenia radosne i smutne, ludzkie nadzieje, niedole, prośby”. Wszędzie się na nie natknąć możemy: krzyże, kapliczki, figury. Niemi świadkowie historii od setek lat towarzyszą człowiekowi, który często zapomina, jakiej intencji poświęcony został ten okruch czasu, jaka myśl została w tym wotum zaklęta."
Kapliczka w Pstroszycach I wzniesiona przez Tomasza Jadczyka zwanego Latosem, sprzed 1916 r.
Kapliczka w Pstroszycach I, prawdopodobnie ufundowana przez Feliksa Raja ; z przełomu XIX/XX wieku.
Kapliczka w Pstroszycach I z 1938 roku. Wzniesiona przez rodzinę Machejek, z której pochodził ks. Jan Machejek.
Kapliczka we wsi Widnica, niegdyś Pstroszyce

Ochotnicza Straż Pożarna
w Pstroszycach Pierwszych

Historia jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Pstroszycach Pierwszych zaczęła się w 1923 roku. Pierwsza strażnica znajdowała się w pomieszczeniu budynku sklepowego (w części Pstroszyc zwanych Rozpierzchowem), później w stodole przy szkole podstawowej. Pierwszym prezesem był Stanisław Bomirski, kierownik miejscowej szkoły, zaś pierwszym naczelnikiem został druh Mieliński.
15 listopada 1929 roku do rejestru stowarzyszeń i związków województwa kieleckiego w pozycji 2250 zostało wpisane Towarzystwo Ochotniczej Straży Pożarnej w Pstroszycach. Co potwierdzają dokumenty znajdujące się w kieleckim  Archiwum Państwowym.
W 1935 roku prezesem OSP w Pstroszycach wciąż był Stanisław Bomirski, naczelnikiem był Stanisław Kajdy, sekretarzem Józef Mucha, skarbnikiem Machejek Wawrzyniec.
 Pod koniec lat 40- tych straż została przeniesiona do Pstroszyc Pierwszych. W latach 1951 - 55 druhowie i mieszkańcy w czynie społecznym zbudowali nowy budynek z przeznaczeniem na remizę, która stanęła na działce przekazanej w formie darowizny przez Józefa Midro. W następnych latach przeprowadzono kilka remontów, w 2013 roku z funduszy gminnych, zaś na początku 2014 roku z funduszy wiejskich dobudowano nowy budynek gospodarczy. Pierwszy samochód strażacki - studebaker - jednostka otrzymała w 1964 roku. Jednak w czasie jednego z wyjazdów do pożaru zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, ucierpiało wtedy trzech strażaków: Stanisław Strój, Stanisław Midro i Tadeusz Wójcik, jedna osoba zginęła. Rozbity studebaker w 1969 roku został zastąpiony drugim autem tej samej marki. W 1975 roku jednostka otrzymała kolejny samochód. Był to nowy samochód marki Żuk, który służył jej przez 33 lata. W 2007 roku OSP Pstroszyce Pierwsze otrzymała forda transita. W 1993 roku mieszkańcy i strażacy ufundowali sztandar dla jednostki.
    11 maja 2014 roku jednostka OSP w Pstroszycach Pierwszych święto- wała 90 - lecie swojego istnienia. Z tej okazji ks. Krzysztof Gadowski, proboszcz z Pstroszyc odprawił Mszę świętą, po której na placu przykościelnym odbył się ciąg dalszy uroczystości jubileuszowych. Wśród zaproszonych gości obecni byli przedstawiciele władz samorządowych: Adam Motyka - wiceprzewodniczący Rady Powiatu Miechowskiego, Zenon Czekaj - wiceprzewodniczący Rady Miejskiej i prezes Oddziału Miejsko-Gminnego ZOSP RP, Dariusz Marczewski - burmistrz GiM Miechów, Andrzej Banaśkiewicz - wiceburmistrz MiG Miechów, Janusz Siudak - komendant Miejsko-Gminny Ochrony Przeciwpożarowej, Mirosława Krzywda - sołtys Pstroszyc Pierwszych, a także przedstawiciele Państwowej Straży Pożarnej w osobach: bryg. Jarosław Kurek - doradca Komendanta Głównego, st. bryg. Grzegorz Kosiński - komendant powiatowy PSP w Miechowie oraz przedstawiciele władz OSP: st. bryg. Adam Domagała - prezes Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP RP, druh Wiesław Manterys - komendant miejsko-gminny OSP, druh Andrzej Gajos - prezes OSP Falniów, druh Stefan Stradowski, druh Mieczysław Szarek, poczty sztandarowe.
  W czasie uroczystości dokonano poświęcenia figury św. Floriana ufundowanej w znacznym stopniu przez ks. Krzysztofa Gadowskiego oraz strażaków Pstroszyc Pierwszych i Podleśnej Woli. Za zasługi dla pożarnictwa odznaczono 29 osób, zaś 19 osobom wręczono odznakę wzorowy strażak.
Zarząd OSP Pstroszyce I - w roku 2014
- Władysław Szumera - prezes (na zdjęciu obok)
- Jan Jedynak - naczelnik
- Piotr Midro - zastępca naczelnika
- Mirosława Krzywda - sekretarz
- Jarosław Żebro - skarbnik
- Stanisław Zębala - gospodarz

Bociany na polach Pstroszyc I,
21 marca 2013 r.
Droga na tzw. Kociniec po ulewie, która przeszła nad Pstroszycami i Podleśną Wolą w dniu
26 maja 2014 r.
Na terenie Pstroszyc Pierwszych został wydrębniony obszar Natura 2000 o powierzchni 19,4 ha. Występują tu podlegające ochronie siedliska murawy kserotermicznej i grądu oraz liczne gatunki roślin objętych ochroną gatunkową lub zagrożonych: aster gawędka, centuria pospolita, dziewięćsił bezłodygowy, dzwonek syberyjski, goryczuszka orzęsiona, kalina koralowa, kruszyna pospolita, len złocisty, miłek letni, ostrożeń pannoński, pierwiosnek lekarski, podkolan biały, storczyk kukawka, śniedek baldaszkowaty, wilżyna bezbronna i  zawilec wielkokwiatowy.
Kreator strony - przetestuj